Nie masz chleba? To niech jedzą ciastka! Prawa połowowe i rybołówstwo na małą skalę
Niesprawiedliwości historyczne pozbawiły 70% europejskiej floty rybackiej sprawiedliwego i bezpiecznego dostępu do kwot połowowych i łowisk. Na ten segment floty przypada 50% miejsc pracy w rybołówstwie morskim. Z powodu tych niesprawiedliwości sektor ten musi uciekać się do gatunków nieobjętych kwotami, a więc jest ograniczony jedynie do 5% połowów ryb w UE.
W czasach głodu, historycznie rzecz biorąc, europejska arystokracja miała powiedzieć o protestujących biedakach: "...Jeśli nie mają chleba, niech jedzą ciasto". Podobnie dzisiaj, ci, którzy mają przywileje kwotowe, zbyt często szybko mówią: "kwota jest zgodnie z prawem nasza, niech łowią gatunki nieobjęte kwotą", kiedy rybacy na małą skalę domagają się sprawiedliwego podziału.
Kwestia sprawiedliwości jest jednym z głównych założeń WPRyb (rozporządzenie (UE) nr 1380/2013). Artykuł 2 lit. f) stanowi, że WPRyb przyczyniać się do odpowiedniego poziomu życia tych, którzy są zależni od działalności połowowej, mając na uwadze rybołówstwo przybrzeżne i aspekty społeczno-gospodarcze.
Jednak dla osób posiadających przywileje i uprawnienia to, co uczciwe i sprawiedliwe, może wydawać się opresją.
W zeszłym tygodniu, w W piątek 22 kwietnia odbędzie się webinarium zatytułowane: Zapobieganie konfliktom na wodach UE, została zorganizowana przez dwie europejskie grupy badawcze. Impreza, zorganizowana przez Europejskie Organizacje Badawcze w dziedzinie Rybołówstwa i Akwakultury oraz MARE zgromadziło około 80 uczestników. Prezentację inauguracyjną wygłosiła dr Marloes Kraan z MARE. Przedstawiła ona przegląd głównych obszarów konfliktów w rybołówstwie europejskim, koncentrując się na aspektach zarządzania dużym i małym rybołówstwem w Europie w kontekście zmian (klimat, błękitna gospodarka i polityka (Brexit)).
"Biorąc pod uwagę, że istnieją tylko jedne ramy polityczne (WPRyb) dla wielu różnych flot, a przed nami jeszcze wiele zmian, istnieje presja na możliwość zarządzania, która, jeśli nie zostanie podjęta na czas, stanowi podstawę do konfliktu.powiedział dr Kraan. Istnieją aspekty związane z przydzielaniem przestrzeni dla kilku różnych działań (planowanie przestrzenne obszarów morskich), ale także z dość szerokimi ramami politycznymi. "Jak możemy to wyprzedzić i co musimy wiedzieć?".zapytała.
Zagadnienia poruszone w jej prezentacji dotyczyły głównie przydzielanie dostępu do zasobów publicznych i zarządzanie działaniami osób posiadających przywileje i uprawnienia do korzystania z nich. Poruszono również kwestię zagrożeń dla sektora rybołówstwa związanych ze zmianą klimatu i rozwojem niebieskiej gospodarki, gdzie inne interesy gospodarcze coraz częściej konkurują z rybołówstwem o dostęp do obszarów morskich.
W takiej sytuacji konflikt jest nieunikniony, ponieważ zasoby rybne i obszary morskie są własnością publiczną, a uprzywilejowana mniejszość skupiła lwią część uprawnień. Należy zarządzać powstającymi konfliktami i szukać sprawiedliwych rozwiązań.
Jednym ze sprawiedliwych rozwiązań byłoby przyjęcie przez WPRyb zróżnicowanego podejścia do rybołówstwa łodziowego i wielkoskalowego. Była to propozycja przedstawiona w zielonej księdze w sprawie reformy WPRyb z 2009 r., ale nie została uwzględniona.
Europejscy rybacy prowadzący połowy mało intensywne domagają się "sprawiedliwego rybołówstwa", tzn. sprawiedliwego przyznawania praw dostępu i możliwości decydowania o sposobie zarządzania dostępem. Artykuł 17 WPRyb mógłby stanowić mechanizm umożliwiający osiągnięcie bardziej sprawiedliwego rybołówstwa. Jednak przedstawiciele "wielkiego przemysłu" odrzucają propozycję wprowadzenia niezbędnych alternatywnych mechanizmów przydziału uprawnień do połowów w ramach art. 17. "Jesteśmy prawnie uprawnieni do tych przywilejów". twierdzi wielonarodowe Stowarzyszenie Trawlerów Zamrażalni Pelagicznych (PFA).
"Nie ma chleba (gatunki kwotowe) dla rybaków uprawiających rybołówstwo na małą skalę? No to niech jedzą ciastka (gatunki nie objęte kwotami)".mówi PFA.
Tam, gdzie występuje taka nierównowaga w stosunkach władzy i koncentracja praw połowowych, konflikt jest nieunikniony.
A także skoncentrowanie uprawnień do połowów, wielki przemysł" kontroluje także funkcjonowanie demokratycznych organów powołanych do rozwiązywania konfliktów i zabierania głosu w sprawach sektora. Przewodniczą oni Komitetom Doradczym, Organizacjom Producenckim i Krajowym Strukturom Rybołówstwa i twierdzą, że reprezentują zarówno małe, jak i duże firmy rybackie.
Cornelis Vrolijk, holenderska międzynarodowa firma rybacka teraz kontroluje Francuski Narodowy Komitet Rybołówstwa i jedna z największych francuskich OP, na przykład. W jaki sposób holenderska korporacja międzynarodowa może reprezentować interesy floty łodziowej?
Wszystko zależy od rynku
Kluczowy element, którego zabrakło w prezentacji, dotyczył rynek rybny i łańcuch dostaw. Rybołówstwo oczywiście nie istnieje w izolacji, ale stanowi integralną część systemów produkcji i dostaw żywności (łańcuch wartości), dostarczając wysokiej wartości towary będące przedmiotem handlu międzynarodowego.
W Europie nasze łowiska zaspokajają jedynie około jednej trzeciej zapotrzebowania naszych rynków konsumenckich.. Pozostała część pochodzi z akwakultury i importu. Prawie 50% tego, co jemy, pochodzi z 5 gatunków: Tuńczyk, Dorsz, Łosoś, mintaj, Krewetki
Dostęp do rynków jest również kluczowym czynnikiem i źródłem wielu konfliktów - obecnych i przyszłych - i musi być częścią dyskusji na temat zarządzania naszym rybołówstwem. Handel, przetwórstwo i handel detaliczny również decydują o przyszłym kształcie europejskiego rybołówstwa oraz o tym, skąd czerpiemy nasze dostawy ryb.
"Błękitna żywność" jest obecnie postrzegana jako droga naprzód, zarówno na rynku, jak i na talerzu konsumenta. Tak jak błękitna gospodarka wypiera rybołówstwo, tak błękitna żywność zastąpi owoce morza i ryby w formie, w jakiej je znamy. Obejmuje ona wszystkie aspekty produkcji żywności z organizmów morskich - roślinne i zwierzęce, zbiory i akwakulturę oraz produkcję przemysłową. Błękitna żywność przyniesie masowo produkowane produkty żywnościowe z alg, jednokomórkowych białek i innych nietradycyjnych produktów morskich wytwarzanych przemysłowo.
Małe jest złe, duże jest dobre?
Dr Kraan podkreślił również, że nie istnieją uniwersalne definicje rybołówstwa na małą skalę oraz że podczas gdy dane dotyczące połowów i nakładu połowowego są bardziej dostępne w przypadku działalności połowowej na większą skalę, dane społeczno-gospodarcze są bardziej dostępne w przypadku rybołówstwa na mniejszą skalę.
Chociaż nie ma uniwersalnej definicji, to jest ona dość prosta. Jeśli chcesz wiedzieć, czym jest rybołówstwo łodziowe, po prostu podejdź do nabrzeża i zapytaj.
Poważnie jednak, Rybołówstwo na małą skalę jest prowadzone przez tysiące nano- lub bardzo małych przedsiębiorstw domowych, łowiących przy pomocy stosunkowo niewielkich statków i pasywnych narzędzi, wypływających codziennie w morze, łowiących dziesiątki kilogramów ryb i zarabiających setki euro. Przedsiębiorstwa te są w znacznym stopniu uzależnione od nieodpłatnej pracy przy wykonywaniu wielu czynności administracyjnych i konserwacyjnych na lądzie - zadania te często wykonują kobiety będące członkami rodziny. Umożliwiają one wielu rodzinom o niskich dochodach życie na wybrzeżu, prowadzenie w miarę wygodnego trybu życia i wspieranie szerokiego zakresu działalności dodatkowej.
W przeciwieństwie do większych flot, które są w stanie osiągnąć korzyści skali, wyładowując jednorazowo kilka ton ryb i zarabiając na tym dziesiątki i setki tysięcy euro, te małe przedsiębiorstwa są uzależnione od wyższych marż z mniejszych wyładunków. Aby były rentowne, muszą czerpać bezpośrednie korzyści z wartości dodanej swoich codziennie odławianych świeżych produktów. Ich działalność na rynku zależy od tego, czy są podmiotami kształtującymi ceny, a nie je podbijającymi. Większe połowy prowadzone przez floty na większą skalę mają wpływ na obniżenie cen rynkowych, co podważa rentowność tych przedsiębiorstw. Produkty wytwarzane na małą skalę muszą być wyróżniające się na rynku. W końcu pochodzą one z innego systemu produkcji.
Problem z danymi
Chociaż prawdą może być, że w przypadku łowisk o większej skali dostępnych jest znacznie więcej danych dotyczących połowów i nakładu połowowego, to jednak na ile wiarygodne są te dane? Tylko jak mierzone są połowy, wyładunki i nakład połowowy? Bliższa inspekcja ujawnia wiele dziur w nieszczelnym systemie. Wiadomo, że w Danii na szeroką skalę dochodzi do oszustw związanych z pojemnością silników, a w Holandii jest tylko dwóch inspektorów do kontroli setek tysięcy ton ryb wyładowywanych co roku w holenderskich portach. Na ile reprezentatywne są te przypadki w Europie, gdzie rządy państw członkowskich muszą ograniczać budżety, a rybołówstwo nie jest priorytetem?
Kolejną kwestią poruszoną przez dr Kraan był względny wpływ flot działających na mniejszą i większą skalę. Przytoczyła ona niedawny raport WWF (The Untrawled Truth), w którym stwierdzono: "statki o długości całkowitej poniżej 12 metrów mają największą wartość połowu w przeliczeniu na masę i małą ilość miejsca na pokładzie, a jednocześnie poławiają gatunki o wysokiej wartości i potencjalnie wrażliwe, zagrożone i znajdujące się w niebezpieczeństwie, takie jak tuńczyk błękitnopłetwy, włócznik lub ssaki morskie i ptaki morskie."
Odrobina wiedzy pokazałaby, że to stwierdzenie jest po prostu nieprawdziwe. Małe statki, o których mowa, po prostu nie mają dostępu do kwot połowowych na tuńczyka błękitnopłetwego i włócznika. Nie wolno im łowić ani tuńczyka błękitnopłetwego, ani włócznika, ponieważ większe sejnery i taklowce mają monopol na kwoty połowowe. Mają one najwyższą wartość połowu w przeliczeniu na wagę, ponieważ łowią głównie gatunki przydenne o wyższej wartości - w tym skorupiaki. Ich połowy są również bardziej wartościowe, ponieważ są świeższe, złowione i sprzedawane codziennie.
Pod względem oddziaływania, nie ma większego porównania między oddziaływaniem tych statków stosujących narzędzia bierne, które łowią tylko 5% całego połowu UE, a flotą trawlerów o większej skali działania, których nigdy nie uda się zastąpić. 5% mieści się przecież w granicach marginesu błędu przy masowych wyładunkach ryb z większych segmentów floty.
Niemniej jednak rybacy prowadzący połowy na małą skalę mają prawo istnieć i utrzymywać się w wybrany przez siebie sposób - dostarczając lokalnie, w sezonie, zdrowy produkt, wspierając szereg działań dodatkowych, w tym turystykę, i zakotwiczając społeczności na wybrzeżu. Gdyby zniknęli, nasze obszary przybrzeżne stałyby się o wiele uboższe, pozbawione świeżych, lokalnie poławianych ryb, kolorowych łodzi rybackich, drobnej działalności społeczno-gospodarczej oraz tradycyjnych wydarzeń kulturalnych związanych z morzem.
Byłaby to niezastąpiona strata pod względem wiedzy lokalnej, dziedzictwa kulturowego i możliwości społeczno-gospodarczych.