Zarządzanie
Zadławienie się obowiązkiem lądowania
Zadławienie się obowiązkiem lądowania:
mieszane komunikaty, trudne pytania i odmienne poglądy w Brukseli
Bruksela, 31 maja 2018 r.
Brian O'Riordan
Zobowiązanie do lądowania (LO) to jeden z najbardziej dalekosiężnych i kontrowersyjnych środków wprowadzonych do zreformowanej Wspólnej Polityki Rybołówstwa (WPRyb) w 2013 r. Stworzony z myślą o kwestiach etycznych (marnotrawstwo żywności) i ochronnych (selektywność/przełowienie), pojawił się jak grom z jasnego nieba w następstwie bardzo emocjonalnej kampanii skierowanej zarówno do ogółu społeczeństwa, jak i do europejskich decydentów, prowadzonej przez osobistości telewizyjne. Nie było to w ogóle przewidziane w zielonej księdze z 2009 roku, a na opracowanie sposobu wdrożenia takiego środka w praktyce poświęcono niewiele czasu. Preferowane przez DG Mare podejście do wdrażania polegało na stopniowym wprowadzaniu LO w ciągu 4 lat (2015-2019), zajmowaniu się kwestiami i rozwiązywaniu problemów w miarę ich pojawiania się, a nie na próbach przewidywania i rozwiązywania problemów z wyprzedzeniem.
Trzy i pół roku po wdrożeniu, a do pełnego wejścia w życie pozostało zaledwie 7 miesięcyNależy mieć nadzieję, że do tej pory większość błędów w LO została już usunięta.
Takie wrażenie odniósł Karmenu Vella, komisarz ds. gospodarki morskiej i rybołówstwa, w przemówieniu wygłoszonym 15 maja przed Komisją Rybołówstwa Parlamentu Europejskiego. Podkreślił on, że: "Zasady są jasne: od 1 stycznia 2019 r. obowiązek wyładunku będzie dotyczył wszystkich połowów gatunków podlegających limitom połowowym, a w Morzu Śródziemnym - minimalnym rozmiarom. Takie są zasady WPRyb, uzgodnione przez wszystkich i znane wszystkim od ponad czterech lat. Zasad nie można zmieniać w połowie czasu poprzez mecz.... Podważyłoby to zreformowaną WPRyb. I podważyłoby naszą wiarygodność."
Jednak taka jasność wizji i celu zabrakło w dyskusji, która odbyła się poprzedniego dnia w Parlamencie Europejskim podczas warsztatów na temat "Obowiązek wyładunku i gatunki dławiące w rybołówstwie wielogatunkowym i mieszanym". Po przedstawieniu i omówieniu 3 studiów przypadku z wód północno-zachodnich, Morza Północnego i wód południowo-zachodnich, Alain Cadec, przewodniczący Komisji Rybołówstwa, podsumował, stwierdzając, że: Diagnoza jest bardzo jasna: niepewność, trudność, złożoność... Nie żałuję, że głosowałem przeciwko obowiązkowi lądowania.".
Żaden z 9 posłów, którzy zabrali głos w dyskusji, nie bronił obowiązku lądowania (LO). Jeden z nich podkreślił, że naukowcy nie zaproponowali żadnych rozwiązań i że LO nie da się wdrożyć 1 stycznia 2019 r. Inny mówił o zamieszaniu i problemach oraz apelował o dłuższy okres przejściowy i większą elastyczność. Jeszcze inny stwierdził, że LO nie jest kompatybilny z systemem całkowitego dopuszczalnego połowu [TAC] / systemem kwotowym i jest trudny do pogodzenia z połowami mieszanymi. Pojawiło się nawet wezwanie do opracowania planu B.
Przedstawiciel DG Mare zgodził się, że panuje tam brak bezpieczeństwa i chaos, ale stwierdził, że zestaw narzędzi LO (zamiana kwot/elastyczność, przepisy de minimis, zwiększenie TAC, zwolnienia itp.) nie jest wykorzystywany w wystarczającym stopniu. Przedstawiciel zauważył również, że naukowcy nie są w stanie przedstawić pełnego obrazu problemu dławienia; "dławiki nie dławią się, ponieważ LO nie jest jeszcze w pełni wdrożone". Biorąc pod uwagę, że LO jest wdrażane stopniowo, potrzeba więcej czasu i cierpliwości, aby obserwować rozwój sytuacji, a także potrzeba spojrzenia na LO "w inny sposób" - podsumowała.
Przypadek Morza Północnego podkreślił złożoność definiowania konkretnych łowisk, podzielonych na wiele różnych metier, sezonów, gatunków itp. Prezenterka, francuski naukowiec, podkreśliła, że śmiertelność połowowa na Morzu Północnym ponownie wzrasta, a dotychczasowe osiągnięcia mogą zostać utracone. Zauważyła również, że problemy z dławikami staną się problemem tylko wtedy, gdy LO będzie ściśle wdrażane. Obecnie nie zaobserwowano problemów z dławikami ani nie zgłoszono ich do STECF.
W przypadku wód południowo-zachodnich podkreślono, że połączenie FMSY i LO spowoduje poważne problemy i doprowadzi do zamknięcia łowisk. Zauważono, że zjawisko dławienia jest dynamiczne, zwłaszcza biorąc pod uwagę zmiany klimatyczne. Stwierdzono, że wpływ dławika będzie się zmieniał z upływem czasu - jest to skomplikowana sytuacja, która prawdopodobnie pozostanie skomplikowana.
Posłowie zadawali różne pytania, w tym jedno od posła z Galicji na temat wpływ LO na rybołówstwo łodziowe z uwagi na nierówny podział kwot. W Galicji, najważniejszym regionie rybackim Europy i najbardziej zależnym od rybołówstwa, 90% z 4500-osobowej floty statków rybackich zalicza się do "artes menores", czyli statków o średniej długości 8,8 metra, używających pasywnych narzędzi połowowych. Większość tych statków działa na łowiskach mieszanych, gdzie występują zarówno gatunki objęte kwotami, jak i nieobjęte kwotami.
Jednak, podobnie jak w innych europejskich państwach członkowskich, flota poławiająca narzędziami biernymi na niewielką skalę ma niewielki dostęp do kwot, ponieważ nie posiada historii połowów niezbędnej do zakwalifikowania się do takiej kwoty. Zarządzanie kwotami zostało wprowadzone jako środek dla flot działających na większą skalę, a obecnie narzuca się je flotom działającym na małą skalę poprzez system zarządzania kwotami, mimo że większość kwot przyznano flotom działającym na większą skalę. To sprawia, że zarządzanie kwotami, a tym samym rozporządzenie w sprawie zarządzania rybołówstwem, jest niesprawiedliwie dyskryminujące dla mniejszych statków.
Zadano również pytanie w imieniu szkockich operatorów trawlerów dennych, dla których jednym z głównych gatunków docelowych jest dorsz i na których dławiki będą miały duży wpływ. Zapytano który "filar" WPRyb powinien zostać poświęcony - poziomy połowów ustalone na poziomie MSY, wdrożenie LO czy rybacy.
Prezentująca przypadek z Morza Północnego zauważyła, że zniesienie LO niczego nie rozwiąże, że problem odrzutów nie rozwiąże się sam. Jej zdaniem LO było użytecznym narzędziem podnoszenia świadomości na temat problemu odrzutów, ale teraz nadszedł czas, aby przyjrzeć się dwóm różnym, ale powiązanym ze sobą celom:
a) dążenie do ograniczenia odrzutów, oraz
b) dążenie do wyładunku wszystkich połowów.
To ostatnie rozwiązanie jest często postrzegane jako najgorsze, ale niekontrolowane odrzuty oznaczają również niekontrolowany nakład połowowy. Uważała, że "Dokładne dokumentowanie odrzutów na morzu ma wyższy priorytet dla osiągnięcia zrównoważonego rozwoju niż obowiązek wyładunku WSZYSTKIE złowione ryby". W odniesieniu do łodziowego rybołówstwa przybrzeżnego (SSF) stwierdziła, że przeprowadzono wiele badań i że kwestię odrzutów w ramach SSF można podsumować maksymą, zgodnie z którą, podobnie jak w przypadku dzieci, małe łodzie = małe problemy, duże łodzie = duże problemy. Taki pogląd nie znajduje odzwierciedlenia w odmiennych realiach, z jakimi mają do czynienia poszczególne floty, zwłaszcza w ograniczonej lokalizacji i sezonowym charakterze rybołówstwa na małą skalę w porównaniu z wysoce mobilnym charakterem, szerszym zasięgiem i całoroczną działalnością rybołówstwa na większą skalę. Niezależnie od tego, czy chodzi o dużą czy małą skalę, LIFE uważa, że dla wszystkich segmentów floty groźba nieuchronnego bankructwa stanowi poważny problem, niezależnie od wielkości statku.
Taką opinię wyraził hiszpański naukowiec przedstawiający przypadek wód południowo-zachodnich. Uznał on, że ponieważ SSF i LSF są zupełnie różne, dla każdego segmentu floty potrzebne jest inne podejście.
Prezenter z wód północno-zachodnich, irlandzki naukowiec, odpowiedział na pytanie Szkota, mówiąc, że jeśli sektor rybołówstwa nie będzie prowadził połowów w sposób zrównoważony, to nie będzie to kwestia rezygnacji z rybaków, ale raczej rybacy stracą swoje rynki z powodu presji konsumentów. W jego odczuciu był to wybór: albo przestrzegać LO, albo stracić rynki. Jeśli chodzi o SSF, to jego zdaniem alokacja jest kwestią krajową i to państwa powinny decydować o sposobie przyznawania kwot i traktowania SSF.
W opinii organizacji Low Impact Fishers of Europe (LIFE) LO będzie miało nieproporcjonalnie duży wpływ na połowy wielozadaniowymi biernymi narzędziami połowowymi na małą skalę (statki o długości poniżej 12 metrów, używające narzędzi nie ciągnionych). W większości przypadków działania te są wysoce selektywne, a odsetek odrzutów jest bardzo niski w porównaniu z połowami włokami i innymi narzędziami ciągnionymi. To, że w SSF jest mniej odrzutów, nie oznacza, że LO ma na nie mniejszy wpływ. LO został z pewnością opracowany z myślą o sektorze wielkoskalowych narzędzi ruchomych, a nie o sektorze nisko oddziałujących narzędzi biernych. Świadczy o tym fakt, że w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat opublikowano 3924 prace naukowe dotyczące kwestii odrzutów, z czego 3760 dotyczyło operacji na dużą skalę, a tylko 164 uwzględniało konsekwencje dla SSF.
Brak dostępu podmiotów zajmujących się rybołówstwem na małą skalę do kwot połowowych niezbędnych do utrzymania rentowności, gdy LO zostanie w pełni wdrożone w 2019 roku, sprawia, że są one bardzo narażone na "zadławienie się" i zmuszone albo do zamknięcia działalności i ogłoszenia upadłości, albo do złamania prawa i poniesienia konsekwencji. W przypadku SSF, LIFE obawia się, że polityka "zero odrzutów" może stać się polityką "zero połowów" i "zero dochodów" dla SSF.
Dlatego LIFE opowiada się za dwutorowym podejściem do LO dla SSF. Po pierwsze i najważniejsze, należy zapewnić niezbędny i sprawiedliwy przydział kwot, aby umożliwić SSF planowanie i zarządzanie działaniami. Taki przydział powinien obejmować pewne łączenie kwot, z których można korzystać w razie potrzeby, aby rozwiązać pojawiający się problem dławików. Po drugie, w przypadku przybrzeżnego segmentu floty SSF, przejście na zarządzanie nakładem połowowym mogłoby zapewnić bardziej sprawiedliwy i skuteczniejszy sposób rozwiązania zarówno problemu dostępu, jak i problemu odrzutów.
Więcej informacji:
Przemówienie Velli wygłoszone w Parlamencie następnego dnia https://ec.europa.eu/commission/commissioners/2014-2019/vella/announcements/speech-commissioner-vella-european-parliament-pech-committee_en
DGMare informacje: https://ec.europa.eu/fisheries/cfp/fishing_rules/discards/
Warsztaty Komisji Pêche na temat obowiązku wyładunku i gatunków dławikowych: https://research4committees.blog/2018/05/28/pech-workshop-landing-obligation-and-choke-species-in-multispecies-and-mixed-fisheries-2/
Rybołówstwo na małą skalę i cel "zero odrzutów". Parlament Europejski Dyrekcja Generalna ds. Polityki Wewnętrznej. 2015 http://www.europarl.europa.eu/RegData/etudes/STUD/2015/540360/IPOL_STU(2015)540360_EN.pdf
♦ ♦ ♦
Wkład członków z Hiszpanii w prace nad planem zarządzania dla wybrzeża Morza Śródziemnego - ENG/ES
Organizacje członkowskie LIFE w Hiszpanii przedstawiają poprawki do "Kompleksowego planu zarządzania ochroną zasobów rybnych zagrożonych w wyniku połowów prowadzonych za pomocą okrężnic, włoków i narzędzi biernych na śródziemnomorskim wybrzeżu Hiszpanii".
Tutaj można uzyskać dostęp do oficjalnego komunikatu prasowego w języku angielskim/eskim
Dostęp do oficjalnego dokumentu w formacie ES można uzyskać tutaj
Las organizaciones miembro de LIFE en el mediterráneo español presentan alegaciones al "Plan de Gestión Integral para la conservación de los recursos pesqueros en el Mediterráneo afectados por las pesquerías realizadas con redes de cerco, redes de arrastre y artes fijos y menores".
Acceda a la Nota de prensa oficial en ENG / ES aquí
Acceda al documento oficial en ES aquí
Rosną obawy związane z połowami przy użyciu impulsu elektrycznego
Rosną obawy związane z połowami przy użyciu impulsu elektrycznego
Wtorek, 5 września
Jeremy Percy
1 września w Nieuwpoort w Belgii odbyło się spotkanie zorganizowane przez belgijskiego rybaka przybrzeżnego Jana De Jonghe, w którym uczestniczyli różni rybacy komercyjni z Wielkiej Brytanii, Belgii i Holandii, a także pracownicy platformy LIFE (Low Impact Fishers of Europe Platform) oraz naukowcy z Instytutu Morskiego, podkreśliła rosnące obawy dotyczące negatywnych skutków masowego i niekontrolowanego wzrostu liczby impulsów elektrycznych w południowej części Morza Północnego. Delegacja uczestników spotkania spotkała się następnie z Beą Deetman, wysoką urzędniczką rządu holenderskiego, odpowiedzialną za europejskie zezwolenia i przepisy dotyczące rybołówstwa. Trawlery elektryczne działają zgodnie ze swoim przeznaczeniem - wysyłają impulsy elektryczne w kierunku dna morskiego, co skutecznie zastępuje pracę łańcuchów płoszących, które w normalnych warunkach wypychają ryby w górę i kierują je w stronę sieci. Stosowany sprzęt jest znacznie lżejszy niż tradycyjne włoki rozprzowe, zużywa mniej paliwa do holowania, wydaje się, że łowi więcej Sole niż gładzicy i ma znacznie niższy wskaźnik przyłowów.
Do tej pory wszystko było w porządku, ale mimo protestów rybaków łowiących metodą pulsacyjną, którzy twierdzą, że zarówno kształt impulsu, jak i jego moc mogą być i są ściśle kontrolowane, obserwacje innych rybaków i naukowców zaprzeczają opinii, że metoda ta nie szkodzi ani celowi, ani innym gatunkom żyjącym na dnie morskim.
Stosowanie elektryczności [a także trucizn i materiałów wybuchowych] jest wyraźnie zabronione w ramach Wspólnej Polityki Rybołówstwa, więc wszyscy ci, którzy obecnie używają tego sprzętu [statki pod banderą holenderską, a następnie brytyjską], działają na podstawie zwolnienia udzielonego przez Komisję Europejską. Korzystały one z pierwotnego odstępstwa dla 5% floty poławiającej włokiem rozprzowym z państw członkowskich, w niektórych przypadkach przy bardzo dużym wsparciu finansowym ze strony Europy, a następnie liczba ta dramatycznie wzrosła dzięki pomysłowemu zastosowaniu art. 14 nowej WPRyb, który stanowi, że "...Państwa członkowskie mogą prowadzić projekty pilotażowe, w oparciu o najlepsze dostępne doradztwo naukowe i z uwzględnieniem opinii odpowiednich komitetów doradczych, w celu pełnego zbadania wszystkich możliwych metod unikania, minimalizowania i eliminowania niepożądanych połowów w rybołówstwie".
Wyraźnie widać, że nastąpiło niewystarczające badania i skuteczne próby przed Komisją, rząd holenderski i rybacy poławiający włokami rozprzowymi podjęli działania na podstawie widoczne korzyści z zastosowania metody [zwłaszcza dla marży zysku].. Obecnie liczba trawlerów poławiających metodą pulsacyjną znacznie przekracza sto i prawdopodobnie rośnie, przy czym większość wysiłków skupia się na południowej części Morza Północnego. Poniższe zdjęcia ilustrują migrację dawnych trawlerów poławiających włokiem rozprzowym, które przestawiły się na połowy pulsacyjne, na wcześniej nieobjęte połowami obszary u wybrzeży Tamizy.
Podczas spotkania wysłuchano świadectwa różnych rybakówwszyscy podkreślili, że w tym czasie nastąpiło drastyczny spadek liczebności soli, dorsza i labraksa morskiego Od czasu wprowadzenia na dużą skalę połowów pulsacyjnych 3 lata temu, niektórzy zgłaszali, że widzą i wyławiają duże ilości martwych ryb. Niektórzy określali południową część Morza Północnego jako strefę martwą. Inni wspominali, że jedynymi rybami, jakie widzieli, były rekiny (plamiste) i płaszczki.
Wyrażone obawy zostały naprawdę podsumowane w notatce napisanej przez Tom Brown z Ramsgate Fishermen's Association (Stowarzyszenie Rybaków z Ramsgate), którego streszczenie zamieszczono poniżej:
"W ujściu Tamizy mamy obszar pomiędzy Knock i Falls, który znajduje się poza granicą 12 mil.. [patrz zdjęcia powyżej. red]. W przeszłości tradycyjne trawlery poławiające włokiem rozprzowym nie mogły tam pracować ze względu na miękkie podłoże, a jedynie sporadycznie pojawiały się trawlery francuskie. Jednak przez ostatnie cztery lata byliśmy zalewani przez trawlery typu "Pulse". Obszar ten jest nam dobrze znany jako obszar połowu soli z Dover w ujściu Tamizy. W zimie, gdy morze staje się zimne, sola kieruje się na głęboką wodę i zagrzebuje się w mule. Wraz z pojawieniem się trawlerów typu "Pulse" ryby te stały się bezbronne. Kiedy trawlery typu Pulse Beamer po raz pierwszy łowiły w tym rejonie, nie mogły uwierzyć, jak bardzo może to być dochodowe, do tego stopnia, że spieszyły się z powrotem do portu, zmieniając załogę i wypływając ponownie. Na dodatek chwalili się tym w radiu.
Cztery lata później ujście Tamizy stało się niemal pozbawione ryb do tego stopnia, że wielu rybaków wycofało się z działalności, a liczba łodzi łowiących w ujściu zmniejszyła się. Możliwe, że jest to częściowo spowodowane nadmiernym pogłębianiem Tamizy, ale jestem pewien, że swoją rolę odgrywają tu również połowy włokami.
Nasze lokalne łodzie zauważyły, że w miejscach, w których pracują trawlery poławiające metodą pulsacyjną, znajduje się wiele martwych skorupiaków, rozgwiazd i małych ryb. Okazuje się, że podczas pracy na głębokiej wodzie mogą one zwiększyć prąd, a na płytkiej wodzie zmniejszyć go, aby nie uszkodzić innych ryb. Rozumiemy, że aby zmaksymalizować możliwości połowu, moc jest cały czas podkręcona. Nie stoimy na drodze postępu, ale nie może się on odbywać kosztem środowiska i innych rybaków.
Docierają do nas informacje, że połowy pulsacyjne są do 3 razy bardziej efektywne niż zwykłe połowy. Jeśli tak jest, to czy kraje prowadzące połowy pulsacyjne będą musiały proporcjonalnie zmniejszyć swój nakład połowowy? Jeśli połowy włokami pulsacyjnymi zostałyby wprowadzone w całej UE w celu uniknięcia rozrostu technicznego, przypuszczam, że każdy będzie musiał odpowiednio zmniejszyć swój nakład połowowy, aby zmieścić się w obecnych parametrach i nie zniszczyć ponownie zasobów".
Lokalni rybacy przedstawili następujące uwagi:
- "To jak łowienie ryb na cmentarzu po tym, jak w okolicy pojawiły się trawlery pulsacyjne - praktycznie wszystko jest martwe".
- "Jest to dla nas absolutnie druzgocące, ponieważ jeszcze nigdy nie złowiliśmy tak wielu ryb, które już nie żyły".
- "Łowię tam od 30 lat i nigdy nie widziałem czegoś takiego [wędkarstwa elektrycznego].
- "Siedzą tam i zbierają wodę, czekając, aż popłyną w górę Tamizy na tarło".
- "Powiedzieliśmy naszym władzom, że szkody zostały spowodowane przez trawlery elektryczne, ale nie uwierzyli nam".
Zaniepokojeni są nie tylko rybacy przybrzeżni z południowej części Morza Północnego. Strona Grupa robocza ICES ds. włoków elektrycznych spotkali się trzykrotnie (22-24/10/2014; 10-12/11/2015 oraz 17-19/01/2017), aby omówić projekty badawcze prowadzone w Belgii, Holandii i Niemczech oraz przedstawić przegląd aktualnego stanu wiedzy na temat skutków ekologicznych. W raporcie końcowym stwierdzono, że: "Impuls podeszwowy wykorzystuje wyższą częstotliwość, która wywołuje reakcję skurczową unieruchamiającą ryby i ułatwiającą proces połowu. Wykorzystanie energii elektrycznej w rybołówstwie wzbudziło znaczne obawy zainteresowanych stron, które koncentrują się głównie na nieznanych skutkach dla organizmów morskich i funkcjonowania ekosystemu dennego, ale także na zmianach w wysiłkach połowowych i wydajności połowów". Dalej czytamy, że "......... Ekspozycja na bodźce impulsowe podeszwy wywołała złamania kręgów i związane z tym krwotoki u gatunków ryb okrągłych (dorsz), ale nie u gatunków płastug (sola, gładzica, zimnica) czy labraksa. Wyniki sugerują, że złamania są ograniczone do większych klas wielkości dorsza, które są zatrzymywane w sieci.....'
W raporcie stwierdzono, że "chociaż nieodwracalne skutki stymulacji elektrycznej wydają się być ograniczone do złamań kręgów u dorsza i witlinka, potrzebne są dalsze badania nad wpływem stymulacji elektrycznej na organizmy morskie i funkcjonowanie ekosystemu ocena skutków w skali Morza Północnego".
Komentarze te podkreślają obawy wyrażone podczas spotkania. Pomimo wyraźnych dowodów, zarówno naukowych, jak i anegdotycznych, na istnienie znacznych negatywnych skutków połowów z wykorzystaniem impulsu elektrycznego, wydaje się, że nie zmniejszy się pęd zarządców i rybaków poławiających włokiem rozprzowym do stosowania tego rodzaju sprzętu.
Nie wiadomo jeszcze, co społeczeństwo zrobi z rybami na talerzu, które zostały porażone prądem i złamały kręgosłup w imię zwiększenia zysków i ograniczenia skutków fizycznych, chociaż niektórzy więksi odbiorcy unikają obecnie zakupu produktów elektropołowowych.
Jak jasno wynika z notatki Toma Browna, zwiększone wykorzystanie połowów z wykorzystaniem impulsu elektrycznego przez coraz większą liczbę dużych statków ma niewątpliwie negatywny wpływ na zasoby, zwłaszcza te, które wcześniej nie były poławiane. Chociaż istnieje argument, że nakład połowowy, niezależnie od środków, jest ostatecznie kontrolowany przez kwoty, niepokojąca jest zdolność przekładni elektrycznych do koncentrowania wysiłków na stosunkowo niewielkim obszarze, Podobnie jak nieznane i prawdopodobnie długotrwałe skutki dla szerszego ekosystemu morskiego.
Nikt nie oczekuje, że Komisja wycofa swoje obecne odstępstwo, ale z pewnością powinna działać teraz ograniczać wysiłki, pod względem przestrzennym, liczbowym i pod względem skutecznego zarządzania oddziaływaniami do czasu przeprowadzenia znacznie większej liczby badań nad potencjalnie szkodliwymi aspektami tej formy połowów.
Jeśli czegokolwiek nauczyły nas dwa stulecia niepowodzeń w zarządzaniu rybołówstwem, to tego, że żaden krótkoterminowy zysk dla nielicznych nie może być powodem ani usprawiedliwieniem dla ignorowania długoterminowych skutków i praw wielu ludzi.
Tutaj można zapoznać się z oficjalnymi świadectwami ze spotkania
♦ ♦ ♦
Kwestia równowagi
A Question of Balance:
Floty na małą i dużą skalę mogą odgrywać uzupełniające się role
zapewnić równe szanse.
Bruksela, 20 czerwca 2017 r.
Brian O'Riordan
Jest oczywiste, że jest miejsce i potrzeba zarówno dla małych, jak i większych flot rybackich, ale wymaga to przede wszystkim ustanowienia równe szanse która zapewnia sprawiedliwy dostęp do zasobów, rynków, wsparcia sektorowego i procesów decyzyjnych dla wszystkich segmentów floty.
Kiedy komisarz Vella zapytał LIFE, czy cała działalność połowowa na małą skalę na Morzu Śródziemnym i Morzu Czarnym ma rzeczywiście niewielki wpływ, odpowiedział już na swoje własne pytanie. Wcześniej, w swoim przemówieniu do interesariuszy rybołówstwa na Malcie 29 marca 2017 r., komisarz ds. gospodarki morskiej i rybołówstwa zwrócił uwagę, że 80% floty śródziemnomorskiej "należy do rybaków prowadzących połowy na małą skalę (ze statkami o długości poniżej 10 m), którzy łowią jedną czwartą wszystkich połowów". Oznacza to, że - zdaniem komisarza Velli - zaledwie 20% floty, czyli segment rybaków prowadzących połowy na większą skalę, dokonuje 75% połowów, co ma zdecydowanie większy wpływ na zasoby rybne i środowisko morskie niż 80% floty dokonującej 25% połowów.[1].
Oczywiście nie wszystkie działania na małą skalę mają niewielki wpływ i nie wszystkie połowy na większą skalę są niszczycielskie. Stada mogą być bardziej wrażliwe w pewnych porach roku, kiedy gromadzą się w celu odbycia tarła, zdobycia pokarmu i rozwoju. Zarówno małe, jak i duże działania ukierunkowane na te agregacje mogą mieć na nie znaczący wpływ. Duży wpływ na te skupiska może mieć np. duża koncentracja drobnych narzędzi połowowych w wodach przybrzeżnych, mimo że są one stosowane z bardzo małych [<6 m] statków. Podobnie, stosunkowo małe statki wyposażone w nowoczesną technologię wyszukiwania ryb i nawigacji, wozy paszowe i silniki o dużej mocy, które prowadzą intensywne połowy, mogą również wywierać znaczny wpływ. Małe, podobnie jak duże, również wymagają skutecznego zarządzania i regulacji, ale te same środki regulacyjne i środki zarządzania niekoniecznie są odpowiednie dla tych dwóch segmentów floty.
Niewielkie rozmiary mogą być wskaźnikiem zrównoważonego rozwoju, ponieważ małe rozmiary w kontekście rybołówstwa oznaczają stosowanie narzędzi połowowych o niskim wpływie na środowisko, statków o stosunkowo niskim poziomie emisji dwutlenku węgla, prowadzących działalność zakorzenioną w społecznościach przybrzeżnych, podejmujących przez małe przedsiębiorstwa rodzinne które zapewniają miejsca pracy i dochody na obszarach o niewielu alternatywach gospodarczych lub zawodowych, gdzie kobiety odgrywają kluczową rolę, choć często są niewidoczne i nie są wynagradzane ekonomicznie. Nie ulega wątpliwości, że statek ciągnący włok wielkości boiska piłkarskiego, z silnikiem o mocy liczonej w tysiącach kilowatów, lub sejner używający ciężkiego metalowego drutu zamiast tradycyjnych lin, może wyrządzić o wiele więcej szkód, o wiele szybciej niż przeciętna jednostka pływająca na małą skalę.
W tym sensie członkowie platformy europejskiej "Low Impact Fishers of Europe (LIFE)" dążą do wywierania jak najmniejszego wpływu zarówno na zasoby rybne, jak i na łowiska poprzez przyjęcie podejścia opartego na najlepszych praktykach. - używając odpowiedniego sprzętu, we właściwym czasie i miejscu. Nasza odpowiedź na pytanie pana posła Velli jest zatem następująca: "Nie, oczywiście, że nie. Nie wszystkie działania związane z rybołówstwem na małą skalę mają niewielki wpływ, ale mogłyby być, gdyby dać im uczciwą szansę i odpowiednie wsparcie."
Program LIFE zawsze uważał, że zarówno rybołówstwo na dużą skalę (lsf), jak i rybołówstwo na małą skalę (ssf), na wszystkich etapach łańcucha dostaw od połowu do konsumpcji, są potrzebne i odgrywają uzupełniającą się rolę w zapewnianiu dochodów, zatrudnienia i dostaw żywności, tworząc bogactwo i przyczyniając się do rozwoju kultury i dobrobytu społecznego społeczności przybrzeżnych. Stada znajdujące się dalej od brzegu mogą być skuteczniej poławiane przez większe statki, które są w stanie bezpiecznie radzić sobie w warunkach morskich i mają możliwość przechowywania większych połowów. Masowe wyładunki z flot na większą skalę mogą być bardziej odpowiednie dla dużych zakładów przetwórczych zaopatrujących masowe rynki detaliczne. Jednocześnie istnieją korzyści z rezerwowania obszarów przybrzeżnych dla mniejszych operatorów narzędzi umocowanych na stałe, którzy tradycyjnie dostarczają wysokiej jakości świeże ryby na rynki lokalne i bardziej niszowe. Ci rybacy przybrzeżni i rybołówstwo również stanowi podstawę wielu wrażliwych społeczności przybrzeżnychczęsto z niewielkimi możliwościami alternatywnego zatrudnienia, nie tylko w zakresie produkcji żywności, ale także ze względu na wartość dodaną, jaką wnoszą do doświadczeń turystów, znaczną liczbę miejsc pracy na lądzie, które wspierają, oraz utrzymanie wiedzy i umiejętności związanych z morzem.
W istocie, w interesie wszystkich leży uznanie wewnętrznej komplementarności między flotami wielkoskalowymi i małoskalowymi, tradycyjnymi i przemysłowymi oraz między działalnością tradycyjną i nowoczesną, a także zidentyfikowanie i wykorzystanie synergii. Można to osiągnąć tylko wtedy, gdy stworzy się równe reguły gry, gdzie konkurencja i konflikty nie stawiają tego czy innego sektora w niekorzystnej sytuacji, gdzie każdemu segmentowi floty zapewni się sprawiedliwy i przejrzysty udział w prawach dostępu, gdzie nagradza się dobre praktyki i zachęca do innowacji.
Wymaga to również systemu zarządzania, który stawia w centrum uwagi tych, którzy łowią ryby i są aktywni w łańcuchu dostaw, umożliwiając imo znaczące angażowanie się w procesy decyzyjne które mają wpływ zarówno na nich, jak i na zasoby, od których są zależni. Takie systemy zarządzania istnieją i wymagają, aby władze i rybacy zasiadali razem w komitetach współzarządzania, aby wspólnie rozwiązywać problemy i uzgadniać kierunki działania, przy czym komitety te są w pełni uprawnione przez administrację dzięki formalnym procedurom przekazywania uprawnień. Należy z zadowoleniem przyjąć fakt, że Rząd Katalonii wprowadza współzarządzanie jako prawo poprzez nowy dekret http://international-view.cat/2017/05/23/its-the-governance-stupid/.
Natomiast od ponad 30 lat rybołówstwo w Europie jest regulowane przez Wspólną Politykę Rybacką (WPRyb), w ramach której przymykano oko na rybołówstwo na małą skalę, traktując je jako problem krajowy i wprowadzając wyjątki od wielu przepisów UE dla mniejszych statków. Okazało się to zatrutym kielichem dla sektora łodziowego rybołówstwa przybrzeżnego, który w rzeczywistości często działał pod radarem przepisów. Oznaczało to, że połowy w tym sektorze nie były odpowiednio rejestrowane i dokumentowane, co stawiało mniejsze statki w niekorzystnej sytuacji, jeśli chodzi o przydział kwot połowowych. Oznacza to również, że organizacje zajmujące się rybołówstwem na małą skalę zostały pozbawione możliwości angażowania się w procesy decyzyjne na poziomie UE, ponieważ nie zapewniono wsparcia dla tworzenia struktur takich jak organizacje producentów na małą skalę.
Aspekt ten został ostatnio podkreślony w specjalnym sprawozdaniu Europejskiego Trybunału Obrachunkowego na temat kontroli rybołówstwa w UE. http://www.eca.europa.eu/en/Pages/DocItem.aspx?did=41459. Podkreślono, że w wyniku stosowania przepisów rozporządzenia w sprawie kontroli 89% floty UE, z czego 95% stanowią statki o długości poniżej 12 metrów, nie jest monitorowanych za pomocą systemu monitorowania statków (VMS). Utrudnia to w znacznym stopniu skuteczne zarządzanie rybołówstwem na niektórych łowiskach i w odniesieniu do niektórych gatunków. W sprawozdaniu zwrócono również uwagę na fakt, że lbrak przejrzystości w sposobie zarządzania kwotami przez niektóre organizacje producentów zwiększa ryzyko, że określone interesy niektórych podmiotów gospodarczych są faworyzowane kosztem innych, co prowadzi do nierównej konkurencji między segmentami floty.
W wielu państwach członkowskich UE działalność na małą skalę, tradycyjnie poliwalentna, z wykorzystaniem różnych narzędzi przez cały rok, ukierunkowana na zróżnicowany sezonowo zestaw gatunków. właściwy sprzęt, właściwe miejsce, właściwy czas - obecnie mogą poławiać jedynie ograniczoną liczbę gatunków nieobjętych kwotami. I tak na przykład w Wielkiej Brytanii sektor łodzi o długości poniżej 10 metrów, stanowiący 77% floty pod względem liczebności, ma dostęp jedynie do 1,5% brytyjskiej kwoty pod względem tonażu i musi polegać głównie na gatunkach nieobjętych kwotami, takich jak whelk, krab brązowy i homar. Zwiększa to presję na te gatunki i powoduje zalewanie rynków, co często prowadzi do obniżenia cen.
W Irlandii rybacy prowadzący połowy na małą skalę w społecznościach wyspiarskich nie mogą łowić ryb w swoich wodach przybrzeżnych. Tymczasem supertrawlery, które łowią na całym świecie, mogą łowić gatunki tradycyjnie przez nich poławiane i bezkarnie wyrzucać swój sprzęt. Irlandzcy wyspiarze, reprezentowani przez Organizację Zasobów Morskich Wysp Irlandzkich (IIMRO), proponują, by Irlandia przyjęła system "licencji dziedzictwa", przyznawanych mniejszym statkom o stałym uzbrojeniu, których właścicielami i operatorami byliby rybacy ze społeczności wyspiarskich. Statki te działałyby na wodach przylegających do wysp i byłyby zarządzane w ramach lokalnie kierowanego systemu współzarządzania.
Wsparcie finansowe to kolejny obszar, w którym działalność połowowa na większą skalę zyskała ogromne korzyści kosztem działalności na małą skalę. Podczas gdy często mówi się, że dotacje dla rybołówstwa przemysłowego stanowią subsydiowanie przełowienia, przynajmniej w Europie, można powiedzieć, że w przypadku sektora rybołówstwa na małą skalę dotacje stanowią subsydiowanie niedostatecznych połowów.
W Europie w latach 2000-2006 większość dotacji na budowę i modernizację statków przeznaczono dla statków o długości powyżej 24 metrów, podczas gdy statki o długości poniżej 12 metrów otrzymały dwa razy więcej środków na złomowanie niż na modernizację i budowę.[2].
Najnowsze badania przeprowadzone przez Uniwersytet Kolumbii Brytyjskiej donoszą, że w skali globalnej 84% dotacji dla sektora rybołówstwa, o wartości 35 miliardów USD$, trafia do statków o długości powyżej 24 metrów. W raporcie podkreślono, że subsydia paliwowe promują nieefektywne pod względem zużycia paliwa technologie i pomagają rybakom prowadzącym działalność na dużą skalę utrzymać się na rynku, nawet jeśli koszty operacyjne przekraczają całkowite przychody z połowów. Subsydia na rozwój portów i budowę, odnawianie i modernizację łodzi dają również sektorowi rybołówstwa na dużą skalę znaczącą przewagę nad jego małoskalowymi odpowiednikami, którzy otrzymują jedynie niewielki procent tych subsydiów. https://www.eurekalert.org/pub_releases/2017-06/uobc-spo053117.php.
W jaki sposób można zatem stworzyć bardziej wyrównane warunki konkurencji oraz bardziej przejrzysty i sprawiedliwy system przyznawania praw połowowych i wsparcia finansowego?
Przede wszystkim sektor rybołówstwa na małą skalę musi zostać objęty regulacjami prawnymi. Można tego dokonać poprzez wprowadzenie zróżnicowanego podejścia do zarządzania działalnością połowową na małą i dużą skalę, opartego na zarządzaniu przestrzennym, z wyłącznymi obszarami połowowymi wyznaczonymi dla łodziowego rybołówstwa przybrzeżnego o niewielkim oddziaływaniu narzędzi umocowanych na stałe oraz ograniczeniem działalności narzędzi ruchomych o większym oddziaływaniu bardziej oddalonych od morza.
Korzyści płynące z takiego podejścia zostały podkreślone w ostatnim raporcie Szkockiej Federacji Rybaków z Kreta (SCFF) http://www.scottishcreelfishermensfederation.co.uk/report.htm. SCFF wskazuje, że połączenie "niewzruszonego" podejścia Marine Scotland oraz de facto limitów połowowych narzuconych przez sektor włoków spowodowało, że trawlerom udało się zabezpieczyć 87,7% szkockich połowów krewetek homarca; poziom dostępu do zasobów, zdaniem SCFF, nie jest uzasadniony wynikami ekonomicznymi lub środowiskowymi sektora włoków, ani też żadnym spójnym wskaźnikiem wydajności. Połowy przy użyciu koszy nie tylko zapewniają więcej miejsc pracy na tonę połowu, ale są również bardziej efektywne ekonomicznie (tzn. opłacalne), jeśli złowimy tonę homarca przy użyciu koszy zamiast trałowania dna morskiego. Poprzez zmianę przydziału dostępu do homarców na rzecz połowu przy użyciu krep oraz poprzez ustanowienie obszarów, na których można łowić wyłącznie przy użyciu krep, Szkocja Morska ma możliwość zwiększenia całkowitego zatrudnienia, całkowitych dochodów gospodarstw domowych, całkowitych zysków/efektywności ekonomicznej oraz liczby indywidualnych przedsiębiorstw rybackich na obszarach przybrzeżnych. Wiele z tych obszarów jest oddalonych i cierpi z powodu ograniczonych możliwości ekonomicznych.
Po drugie, zróżnicowane podejście obejmowałoby ustalenie różne systemy dostępu z jednej strony dla operatorów wielozadaniowych narzędzi stacjonarnych o niewielkim wpływie, a z drugiej strony dla operatorów narzędzi ruchomych na większą skalę. Pierwszy system obejmowałby regulowanie dostępu za pomocą kontroli wejściowych, takich jak dni na morzu, przestrzenne i czasowe zamknięcia łowisk, oraz nakładanie ograniczeń na ilość narzędzi, które każdy statek może stosować w danym okresie. Drugi system dla operatorów działających na większą skalę mógłby obejmować połączenie kontroli wejściowych (ograniczanie nakładu połowowego, np. poprzez liczbę dni na morzu) i wyjściowych (ograniczanie połowów, np. poprzez kwoty).
Strona quid pro quo W związku z tym operatorzy ssf będą musieli bardziej aktywnie współpracować z naukowcami i zarządcami łowisk, przekazując dane o połowach ryb, korzystając z nowych technologii dostępnych dzięki rozwojowi aplikacji mobilnych na smartfony i tablety.
Dostępne są nowe, proste i wydajne technologie elektroniczne, dzięki którym cały proces rejestrowania danych na morzu jest stosunkowo łatwy do wykonania. http://abalobi.info/za pomocą smartfonów i tabletów. Rybacy już teraz korzystają z takich technologii mobilnych, aby poprawić swoje rozwiązania marketingowe i skuteczniej angażować się w zarządzanie rybołówstwem jako dostawcy danych. Takie narzędzia do gromadzenia danych można również opracować jako elektroniczne dzienniki połowowe.
Obecne zainteresowanie niebieską gospodarką, celami zrównoważonego rozwoju i zmianą klimatu stanowi dobrą okazję do zastanowienia się nad sytuacją w europejskim rybołówstwie, zwrócenia uwagi na pewne trudne fakty i zaproponowania rozwiązań.
LIFE istnieje po to, by zapewnić oddany i konkretny głos milczącej dotąd większości rybaków na wodach europejskich. LIFE uważa również, że istnieje potrzeba znacznie większej przejrzystości, bardziej sprawiedliwego i równego podejścia do dostępu do zasobów, zróżnicowania w jakiejś formie pomiędzy ruchomymi i biernymi narzędziami połowowymi oraz, co niezwykle istotne, znacznie ulepszonych systemów współzarządzania rybołówstwem w przybrzeżnych wodach.
Wykorzystanie synergii i komplementarności pomiędzy małymi i dużymi flotami powinno zapewnić możliwość wprowadzenia Europejskie rybołówstwo na bardziej sprawiedliwych i zrównoważonych podstawach na przyszłość. Jest to szansa, którą można wykorzystać i którą wszyscy zainteresowani ignorują na własne ryzyko.
[1] https://ec.europa.eu/commission/commissioners/2014-2019/vella/announcements/press-statement-meidterranean-fisheries-conference-malta_en
[2] http://www.smh.com.au//breaking-news-world/eu-subsidies-have-encouraged-overfishing-study-20100331-re68.html
♦ ♦ ♦