Mike Warner: Powrót do przyszłości
Powrót do przyszłości
Przez Mike'a Warnera,
Latem łowiąc kraby i homary, a zimą łowiąc dorsze i płaszczki, chętnie spędzałem cenne godziny wakacji i weekendów na morzu w otwartej łodzi motorowej z klinkieru, bez VHF, bez kamizelki ratunkowej, EPIRBGPS, telefon komórkowy, a nawet kwoty, co oznacza, że łowiliśmy to, co chcieliśmy, gdzie chcieliśmy. Dla mnie, doskonale idylliczne (choć często zubożałe) istnienie, że tylko upadek moich dni szkolnych oznaczony koniec, po zaszczepieniu wrodzonej miłości do owoców morza we mnie, a ponadto, głęboki i głęboko zakorzeniony szacunek dla tych, którzy znoszą nie tylko codzienne kaprysy pogody, pływów i sezonu, ale także skomplikowane i często błędne działania z Wspólna Polityka Rybołówstwawyryte przez urzędników z rygorystycznym i zdecydowanym egzekwowaniem. Ale jestem tu znowu, ubrany w skórę olejową i z największym uśmiechem na twarzy, gdy wiosłuję na Valerie Ann (IH322) na zaproszenie szypra Eda Buttersa (Under 10m), by po raz kolejny wypłynąć z tej niewielkiej, ale bardzo lubianej, pokrytej deskami i zniszczonej przez pogodę perełki wybrzeża Suffolk, na polowanie na pierwsze homary w nowym sezonie.
Południowy i czasami pomijany kuzyn tak bardzo wychwalanych miejsc wypoczynkowych Aldeburgh i Southwold, Felixstowe Ferry z jego bogatą historią morską, emanuje eklektycznym i indywidualnym urokiem, który przyciąga tysiące odwiedzających w całorocznej pielgrzymce zarówno z morza jak i lądu. Położony dwie mile na północ od swojego ekspansywnego i dominującego komercyjnego sąsiada, Felixstowe Ferry. Port Felixstowektóry obecnie szczyci się jednym z największych terminali kontenerowych na świecie, jego podstawowy urok, niewątpliwie wynika z jego ponadczasowej i niekłamanej prostoty oraz faktu, że rozwój w ciągu lat został ograniczony. Indywidualne i rzeczywiście bardzo autonomiczne społeczności istnieje tutaj z mieszkańców korzystających z kościoła, (St Nicholas) pub (Prom) oraz dwie kawiarnie.
John White, rybak, szkutnik, a obecnie kapitan portu opowiada mi dokładnie co znaczyło dla niego 70 lat jako mieszkańca Ferry i rybaka oraz jak zmieniły się czasy. "Moi rodzice przenieśli się tutaj po wojnie, kiedy mój ojciec opuścił marynarkę handlową", wspomina. "Zaczął tu łowić ryby i zawsze byłem częścią tej sceny".
Głównym filarem społeczności, flota rybacka w tamtych czasach, liczone o wiele więcej szyprów i załogi, ale nadal znaczna liczba działa z ujścia Deben dziś, z obecnie dziewięć pełnoetatowych zarejestrowanych jednostek. "Oczywiście", kontynuuje John, "obecnie mamy faktycznie więcej łodzi połowów z tego miejsca komercyjnie niż Lowestoft." Galopujący fakt, gdy weźmie się pod uwagę historyczny status i znaczenie najsłynniejszego znaku firmowego wschodniego wybrzeża, ale teraz erstwhile portu rybackiego. Jachting i usługi, których wymaga, odgrywają coraz ważniejszą rolę w tutejszej gospodarce. Żeglarze z Wielkiej Brytanii oraz z pobliskiej Belgii (tylko 80 mil), Holandii i Francji wpadają tu regularnie po zapasy i paliwo lub po prostu po to, aby docenić wspaniałą scenerię otaczającego wybrzeża Suffolk i krajobrazu z widokiem w górę rzeki na kolejne miejsca cumowania w Ramsholt, Waldringfield i Woodbridge. Centralnym punktem jest dobrze znane i często fotografowane molo, gdzie prom działa od pokoleń, ostatnio sterowany przez Johna, a wcześniej przez jego ojca i dobrze szanowaną lokalną postać Charlie Brinkley, zapewniając podróżnym kluczową, oszczędzającą czas przeprawę do Bawdsey na północnym brzegu i nadal ogromnie popularne wśród spacerowiczów i rowerzystów.
"W ciągu roku odwiedzają nas setki statków" zachwyca się John. Jako kapitan portu działa również jako pilot dla tych gości, którzy potrzebują pomocy w bezpiecznym wprowadzeniu swoich statków do Deben. Również tutaj znajdują się udogodnienia dla miłośników żeglarstwa, zarówno motorowego jak i żaglowego. Klub żeglarski ma ugruntowaną pozycję z prężnie działającym członkostwem i Stocznia promowa oferuje naprawy, wyciągnięcie z wody, sklep i cumowanie, jak również nadal buduje wiele łodzi od podstawowych pontonów przypominających muszle do pięknych linii nowoczesnych 26-stopowych łodzi rybackich, z których jedna obecnie przebywa w warsztacie, do ukończenia w tym roku i przeznaczona do pozostania w tym miejscu, kontynuując godną tradycję produkcji wysokiej jakości łodzi morskich, z której Andrew Moore i jego zespół w stoczni Felixstowe Ferry są słusznie dumni.
Gdy opuszczamy cumę i płyniemy spokojnie pod prąd w kierunku łowisk homarów, gdzie Ed łowi ryby, zauważam, że ławice głazów i mierzei, które wyznaczają wejście do rzeki, znacznie się przesunęły od czasu, gdy tu pływałem. Ed wskazuje na echosondzie głębokość wody, którą musimy pokonać i wskazuje pozycję boi kanałowych, które John stale monitoruje, aby zapewnić, że zawsze wyznaczają najbezpieczniejszą trasę żeglugi. "Przy wysokiej wodzie możemy nadal skubać nad barem z naszym zanurzeniem", wyjaśnia Ed, "ale nie chcesz być złapany na krótko, wracając do domu z łodzią pełną ryb i niezbyt dużą wolną burtą, więc opłaca się być ostrożnym".
Wcześniej John przypomniał mi, że latem zatopiony głaz z jego zmąconymi wodami, jest siedliskiem ławic przebiegłych bassów, chętnych do połknięcia kuszących przynęt, choć teraz rekreacyjnie ograniczonych od czasu wprowadzenia nowych przepisów połowowych w styczniu. Płynąc teraz do północnego obszaru morza przybrzeżnego, lokalnie znanego jako East Lane, znajomy punkt orientacyjny w postaci Bawdsey Manor wyłania się z portu, jego wieżyczki i skrzydła niegdyś gościły drużynę dowodzoną przez Robert Watson-Watt i jego krytyczny wojenny wynalazek radaru, który wydaje się dziwnie symboliczny, gdy płyniemy obok, w kierunku pierwszej dahn (boi znakowej).
Z homarami naszym głównym łowiskiem, Ed jest niespokojny, aby dowiedzieć się, co jego garnki mogą przynieść, po tym jak nie zaciągnął od Wielkanocy - ciągły wiatr zatrzymał go na brzegu od tego czasu. "Możemy odkryć, że niektóre z nich się poruszyły" - mówi. "Strzelam je w liniach, a każdy końcowy garnek jest cięższy, aby działać jako znacznik". Dahns hove do widoku i przypomniało mi się, że z silnym pływem działa teraz, dość często sprzęt będzie "uciekać pod" tylko popping z powrotem do widoku, jak to zwalnia w kierunku wysokiej wody. Homary były obfite w ostatnich latach, choć nie w takich ilościach jak John White i jego ojciec zaraz po II wojnie światowej, kiedy brak połowów oznaczał masową rekrutację i niską śmiertelność tego gatunku. Teraz jednak presja powróciła, ponieważ ograniczone obszary dla pobliskich farm wiatrowych i związanych z nimi prac kablowych oznaczają, że rybacy zostali zmuszeni do zajęcia coraz mniejszej ilości miejsc, a pojedyncze narzędzia często są używane w bliskiej odległości od bardziej produktywnych obszarów. Kiedy Ed wyciąga pierwszą donicę, dowiaduję się, że obecnie sprzęt jest łowiony jako "single", natomiast w późniejszym okresie sezonu, kiedy na łowisku jest więcej ryb, są one łączone w "shanks" i łowione osiem donic w linii, jako sznur.
W pierwszym zaciągu nic, ale w drugim garnku pojawia się homar, przekraczający zaledwie wskaźnik na pancerzu, w trzecim kolejny, a w trakcie zaciągania pojawia się też kilka krabów i kuraków, głównie na bardziej błotnistym podłożu, przy czym homary dominują na czystszych skałach. Z kilkoma homarami w pudełku, zabieram się do pracy opatrując szczypce w czasie, gdy Ed ciągnie, upewniając się, że przynajmniej mam swój wkład w poranek. Jestem podbudowany widząc ilość mniejszych, niewymiarowych ryb (lub "Nancies" jak nazywał je mój ojciec), które bez szwanku wracają do wody. Jeszcze jedna "szopa" lub wylinka dla tych osobników i same wyjdą na brzeg.
Ed i jego brat Rob (również dziś rano, łowiący dorsze i płaszczki nad horyzontem) sprzedają większość swoich połowów lokalnie. Dave Hicks z SpringTide Fishkupuje tyle lokalnych ryb i skorupiaków ile może od Buttersów i innych rybaków z promu, a większość pozostałości podróżuje 50 mil drogą lądową na aukcje w Lowestoft. Biznes Dave'a w Ferry jest kolejnym szczeblem na drabinie zrównoważonego rozwoju tej małej, tętniącej życiem społeczności, ponieważ klienci przez cały rok zjeżdżają się do jego chaty aby zakupić szeroki zakres świeżych, najwyższej jakości owoców morza, utrzymując pieniądze i wartość w okolicy.
Wiatr się wzmógł, gdy słońce wstało i Ed umiejętnie ustawił wszystkie garnki z powrotem w ich prawidłowych rzędach, przynęcając każdy z nich standardowym solonym śledziem, złowionym w tych samych wodach miesiące wcześniej. Przybrzeżne morza tego wybrzeża są obecnie pełne śledzi, choć nie przyciągają one zbyt wiele uwagi, gdyż są już "zużyte" po tarle, utrzymując jedynie głodne dorsze i okonie, zanim ponownie przeniosą się na głębsze wody. Ostatni garnek znika za nadbrzeżem i ostatkiem sił płyniemy do domu. Ekscytujący poranek z fascynującym i ogromnie nostalgicznym wglądem w mało efektowne i selektywne połowy prowadzone w uświęcony tradycją sposób przy użyciu technik, których lata nie zdołały zniszczyć.
Gdy wiążemy się i przekładamy połów do "keep pot" na cumie, zastanawiam się nad emocjami i uczuciami, które przyciągnęły mnie tu po tak długim czasie. Słona woda jest zdecydowanie w mojej krwi i jest silniejsza z każdą podróżą do portów, rynków, aukcji i oczywiście na morze. Ponowne wędkowanie z Felixstowe Ferry skrystalizowało to dla mnie. Czuję tak silną więź z tym miejscem i jego mieszkańcami i to tylko jeszcze bardziej utwierdziło moje uczucia i pasję do zaangażowania się we wspieranie tego bastionu ostatnich dzikich myśliwych, jak tylko mogę. Siedząc później z kawą w ręku, na tarasie kawiarni "Winkle" z widokiem na molo, podczas gdy czekam na Roba, aby zejść na ląd i obserwuję różne elementy tej społeczności w pracy i zabawie, łatwo jest zobaczyć, dlaczego Felixstowe Ferry nadal prosperuje. Jest zrównoważony. Rybołówstwo i usługi pomocnicze, produkcja, handel detaliczny, usługi gastronomiczne, turystyka i rekreacja łączą się tu pięknie w mikrokosmosie, w stosunkowo małej, ale krytycznie zdefiniowanej skali.
To naprawdę niesamowite zarówno dla świadków, jak i dla doświadczonych, a teraz jeszcze bardziej dla mnie - właśnie złożyłem wniosek o cumowanie.

arki Morskiej i Rybołówstwa (DG Mare) w Komisji Europejskiej. Celem było omówienie spraw dotyczących rybactwa na małą skalę na Bałtyku zachodnim. W spotkaniu wziął udział personel brukselskiego biura LIFE, Wolfgang Albrecht (dyrektor LIFE Niemcy), Katarzyna Wysocka (dyrektor LIFE Polska), David Lange i Hanne Lyng Winter (przedstawiciele FSK - Dania, członek LIFE). Spotkanie odbyło się w siedzibie DG Mare i uczestniczyli w nim po stronie Komisji: Bernard, Friess, Dyrektor Dyrekcji C (Atlantyk) i pełniący funkcję Dyrektora Dyrektoriatu E (Bałtyk), oraz jego zespół.
ałą skalę na morzu Śródziemnym i Błękitnym Wzroście (Blue Growth) były głównymi tematami konferencji. Kolejny panel tematyczny objął kwestie współzarządzania, Chronione Obszary Morskie [MPAs], miejsce rybaków poławiających na małą skalę w łańcuchu wartości i wdrożenie Dobrowolnych Wytycznych na rzecz Zapewnienia Zrównoważonego Rozwoju Rybakom Poławiającym na Małą Skalę (Wytyczne SSF). Brian O'Riordan, Wicedyrektor LIFE, był uczestnikiem panelu na temat rybołówstwa na małą skalę. Omówił on "Implikacje zreformowanej WPRyb dla rybaków małoskalowych". Marta Cavallé, koordynator śródziemnomorski LIFE, udzieliła wywiadu oficjalnemu zespołowi medialnemu.
rawie ograniczenia wydawania licencji rybackich dla jednostek dziesięciometrowych i krótszych, które złowiły do 350 kg kwoty danego gatunku podczas okresu odniesienia, celem zwalczania ukrytych możliwości w sektorze. Omówiono także plany w zakresie zarządzania stadami labraksa w odniesieniu do zakresu kwot uzupełniających wprowadzonych przez ministra ds. Rybołówstwa, co było wynikiem działań NUTFA, oraz przepisy dotyczące składu połowu dla floty przybrzeżnej.
ny i zrównoważony sposób przybrzeżnych połowów skorupiaków jest niezwykle ważny dla wspólnot żyjących na wybrzeżu Szkocji. LIFE wita 1200 członków SCFF i liczy na owocną współpracę w przyszłości!
ym i niezależnym związkiem zawodowym współpracującym z całą serią instytucji i organizacji barażowych. Zarządza ona projektem etykietowania Golion (www.golion.fr), co pozwala na informowanie społeczeństwa o tym, jak ważną rolę odgrywają rybacy tradycyjni, a także na popularyzowanie ich wspaniałych, lokalnych i świeżych produktów. LIFE z przyjemnością wita 150 członków SPMLR, rybaków tradycyjnych, których ciężka praca powinna zostać doceniona na poziomie UE.